Sąd Najwyższy w dzisiejszej uchwale, tj. uchwale z 7 maja 2021r. wydanej w składzie 7-os w sprawie III CZP 6/21 orzekł, że w sytuacji gdyby uznać umowę kredytu za nieważną na skutek uznania jej postanowień za niedozwolone, zarówno kredytobiorcy jak i bankowi przysługuje roszczenie o zwrot nienależnie zapłaconych środków pieniężnych.
Nie to jest jednak istotą tej uchwały. Sąd bowiem orzekł również o momencie rozpoczęcia biegu terminu przedawnienia roszczeń stron nieważnej umowy.
W przypadku roszczeń kredytobiorcy termin ten rozpoczyna się w momencie, w którym kredytobiorca dowiedział się albo, wykazując się oczekiwanym od niego rozsądkiem, powinien dowiedzieć się że o tym, że umowa zawiera niedozwolone postanowienia umowne. W praktyce oznacza to na dzień dzisiejszy, że żadnemu kredytobiorcy roszczenia o zwrot zapłaconych bankowi kwot nie przedawniły się. Trudno bowiem oczekiwać, aby kredytobiorca wiedział, że umowa zawiera postanowienia niedozwolone już ponad 10 lat temu. W przypadku roszczeń banków termin przedawnienia rozpoczyna się z dniem, w którym kredytobiorca wyraził świadomą wolę uznania umowy za nieważną na skutek stwierdzenia abuzywności jej postanowień. W praktyce za ten dzień należy uznać dzień, w którym kredytobiorca złożyłby oświadczenie, że jest świadomy konsekwencji prawnych stwierdzenia nieważności umowy, tj. w szczególności obowiązku zwrotu na rzecz banku wypłaconej wcześniej kwoty kredytu.
Cóż to oznacza w praktyce?
- roszczenia kredytobiorców i banków nie uległy przedawnieniu,
- aby jak najszybciej rozpocząć bieg przedawnienia roszczeń banków, kredytobiorca jak najszybciej winien złożyć do sądu (w ramach toczącego się postępowania sądowego) oświadczenie wykazujące bezspornie, że jest świadomy konsekwencji prawnych uznania umowy za nieważną,
- aby nie dopuścić do przerwania biegu przedawnienia swoich wierzytelności, banki zapewne będą podejmowały czynności zmierzające do przerwania biegu przedawnienia. W praktyce normą stanie się zapewne podnoszenie zarzutów potrącenia czy zatrzymania, ze szczególnym naciskiem na to pierwsze;
- aby nie narażać się na zbyt wysokie przegrane roszczeń o zapłatę (ze względu na spodziewane potrącenia) kredytobiorcy w naszej ocenie nie powinni przesadzać z wysokością tychże roszczeń.
A co powyższe ostatecznie oznaczać będzie w praktyce?
Bankom ze względu na groźbę przedawnienia się części lub całości wierzytelności nie będzie się już opłacało wydłużać w nieskończoność inicjowanych przez kredytobiorców postępowań sądowych. Zapewne skończą się zbędne przesłuchania zbędnych świadków. Co więcej, banki w większości przypadków, aby nie doprowadzić do przedawnienia swoich wierzytelności, same będą musiały kredytobiorcę wezwać do zwrotu wypłaconej kwoty kredytu w związku z nieważnością umowy kredytu. I wówczas wystarczy zapłacić tę kwotę, pomniejszoną o sumę, którą im zapłaciliśmy w związku ze spłatą kredytu.
Sąd Najwyższy postawił zatem dzisiaj banki pod ścianą. Problemem kredytobiorców nie będzie podwojony dług ze względu na wzrost kursu CHF, a ewentualne zdobycie środków na uzupełnienie ewentualnej różnicy między wypłaconą przez bank kwotą kredytu a sumę dotychczas im przekazaną w związku z jego spłatą. To dla niektórych oczywiście może być problem. Niektórzy mogli zbyt naiwnie sądzić, że roszczenia banków uległy przedawnieniu. Ale powiedzmy sobie szczerze. Jeszcze 2 lata temu marzyliśmy o takim scenariuszu. Wszystko wskazuje na to, że te marzenia spełnią się.