35. „Ospreadowienie” należności kredytowych pozostaje w sprzeczności z art. 110 ustawy Prawo bankowe.

W dyskusji o zastosowanym sposobie uzależnienia należności kredytowych od dawnego czasu dostrzega się problem zastosowania dwóch rodzajów kursów (kupna i sprzedaży) skutkujących dodatkowymi kosztami spłaty kredytu i zwiększeniem salda zadłużenia. Problem ten sądy jednak dostrzegają praktycznie tylko przez pryzmat niedozwolonych postanowień wprowadzających ów swoisty mechanizm kantorowy. Tymczasem w mojej ocenie również ta wada prawna umów winna być postrzega w pierwszej kolejności z perspektywy sprzeczności z bezwzględnie obowiązującymi przepisami. Konkretnie z art. 110 ustawy Prawo bankowe.

Na początku warto sobie uświadomić bardzo istotny szczegół. Banki nie są zwykłymi uczestnikami tzw. wolnego rynku. Banków nie obowiązuje w pełni zasada swobody umów. Banki prowadzą działalność regulowaną i nie mogą przekroczyć granic wyznaczonych przez te regulacje. Zasady prowadzenia tej działalności, a tym samym i granice wyznacza przede wszystkim ustawa Prawo bankowe.

Owe granice zostały wyznaczone między innymi w zakresie świadczeń pieniężnych, jakie banki mogą „wyciągać” od swoich klientów. Granice te zostały określone w ustawie Prawo bankowe. W przypadku kredytów są to oczywiście odsetki od kwoty wykorzystanego kredytu (załóżmy również, że waloryzowanej kwoty wykorzystanego kredytu – choć to założenie nie znajduje żadnego oparcia w przepisach i w zasadzie można by o tej kolejnej niedostrzeganej przez sądy wadzie prawnej umów napisać odrębny post) oraz prowizja od udzielonego kredytu. Poza powyższymi świadczeniami ustawa prawo bankowe (konkretnie art. 110) przewiduje również możliwość pobierania prowizji i opłat z tytułu wykonywanych czynności bankowych oraz opłat za wykonywanie innych czynności. I to wszystko, jeżeli chodzi o potencjalne daniny kredytobiorców na rzecz banku.

A teraz przyjrzyjmy się naszym umowom. A konkretnie sposobowi ustalania wysokości zadłużenia kredytowego oraz rat kredytowych. Łatwo zauważyć, że został on oparty na swoistym mechanizmie znanym w kantorach. W przypadku kredytów indeksowanych bank najpierw ustalał sumę CHF poprzez przeliczenie wypłaconej kwoty w złotych przy zastosowaniu kursu kupna. Tak wyliczona suma CHF miała z kolei służyć do ustalania ogólnego zadłużenia w złotych oraz wysokości rat w CHF, które miały służyć do ustalania wysokości należnych rat w złotych. Tyle, że te z kolei przeliczenia miały być już dokonywane w oparciu o kurs sprzedaży. Podobny mechanizm zastosowano w umowach o kredyty denominowane. Z tą różnicą, że tam sumę CHF wpisano w umowie i „tylko” zastrzeżono, że wypłacana suma w złotych zostanie ustalona w oparciu o kurs kupna, a wysokość zadłużenia w złotych i raty w złotych będą wyliczane w oparciu o kurs sprzedaży.

Owo „ospreadowanie” należności kredytowych z założenia generowało dodatkowy przychód dla banku i dodatkowe koszty dla kredytobiorcy. Skutkowało już na starcie wyższym zadłużeniem od kwoty wykorzystanego kredytu (co jest sprzeczne z art. 69 ust. 1 Pr. b. i zasadą nominalizmu – o tym pisałem we wpisie nr 34) oraz wyższymi ratami kapitałowymi i odsetkowymi niż gdyby zastosowano do przeliczeń jeden rodzaj kursu.

Pytanie zasadnicze: czy można owo dodatkowe źródło przychodu dla banków zakwalifikować jako jedno z dopuszczalnych prawem ?

Na pewno nie są to odsetki, na pewno nie jest to prowizja od udzielonego kredytu. Jedyną więc potencjalną podstawą prawną w obciążeniu tą daniną kredytobiorców byłby art. 110 ustawy Prawo bankowe i przewidziana tam możliwość nakładania przez banki na swoich klientów dodatkowych opłat i prowizji. Byłby, gdyby bank zadośćuczynił dwóm wymogom:

1) wskazał w zawieranej z nami umowie czynność, z tytułu której nakłada na nas te dodatkowe świadczenia;

„Art. 110 Pr.b.: Bank może pobierać przewidziane w umowie prowizje i opłaty z tytułu wykonywanych czynności bankowych oraz opłaty za wykonywanie innych czynności (…)”

2) określił wysokość tych dodatkowych świadczeń:

„Art. 111 ust. 1 Pr.b.:  Bank obowiązany jest ogłaszać w miejscu wykonywania czynności, w sposób ogólnie dostępny:

2)    stosowane stawki prowizji i wysokość pobieranych opłat”

Żadnego z tych dwóch wymogów banki nie spełniły. Zawierając umowy nie wiedzieliśmy z jakich przyczyn zafundowano nam ten swoisty mechanizm kantorowy, mimo że nie umawialiśmy się na wymianę waluty obcej. Z oczywistych względów banki nie były również w stanie określić wysokości owych dodatkowych świadczeń.

„Ospreadowanie” naszych świadczeń oczywiście mogłoby być rozpatrywane również w kategorii niedozwolonych postanowień umownych. Co zresztą coraz częściej można przeczytać w uzasadnieniach wyroków. Tylko, że jest pewna naczelna i powszechnie przyjęta zasada: za niedozwolone postanowienia uznaje się postanowienia zgodne z prawem. Postanowienia sprzeczne z prawem są prostu nieważne. A postanowienia nieważne nie mogą być sprzeczne z dobrymi obyczajami, a już na pewno rażąco naruszać interesy konsumenta.

P.S.

Po ponad 2 latach, od kiedy podnoszę ten zarzut, wreszcie, zamiast tradycyjnej ignorancji, wyczytałem w uzasadnieniu wyroku Sądu Rejonowego dla Warszawy-Mokotowa z 10.08.2020r. XVI C 3339/17 wydanego w sprawie p-ko PKO BP (Własny Kąt), że „Sąd podzielił również argumentację powoda w zakresie naruszenia art. 110 Pb. Pozwany w chwili zawarcia umowy narzucił na powoda obowiązek ponoszenia nieuzasadnionych kosztów kredytu pomimo, że nie wiązały się one z żadnym świadczeniem ze strony pozwanego. Z treści art. 110 Pb wynika, że Bank może pobierać opłaty od klientów z tytułu wykonywania czynności bankowych. Dokonywanie waloryzacji w umowie kredytu nie może być uznane za świadczenie na rzecz powoda. W związku z tym Sąd przyjął, że pozwany nie świadczył żadnych czynności na rzecz powoda, jednocześnie przyznając sobie prawo do pobierania od powoda dodatkowych opłat, które nie mieszczą się w zakresie art. 110 Pb.”

3 komentarze do “35. „Ospreadowienie” należności kredytowych pozostaje w sprzeczności z art. 110 ustawy Prawo bankowe.

  1. Darek

    wydaje się, iż ten fragment powinien brzmieć, naruszenie art. 69 u.p.b. w zw. z art. 110 u.p.b. w zw. z art. 5 ust. 2 pkt. 7 u.p.b., tak mam w swoim pozwie i czekam na takie stwierdzenie 4 lata, ale cóż sędziowski wymiar sprawiedliwości chadza własnymi ścieżkami, niekoniecznie tymi co należy,

    Polubienie

    Odpowiedz
  2. Majk

    Piszę po raz drugi, bo ktoś usunął mój komentarz. Najwidoczniej musi to być mało trafna teza, skoro przez ponad dwa lata walki zaledwie jeden sąd potwierdził Pana domysły. Szczególnie, że przez ostatnie dwa lata to głównie konsumenci wygrywają spory. Zdaje się, że mechanizm indeksacji w tych umowach był na tyle zrozumiały, że występowanie spreadu było oczywiste, wprawdzie w umowach nie było to wprost nazwane, ale to wiedza notoryczna. Natomiast jeśli chodzi o wysokość świadczenia z tego tytułu, to sam Pan zauważył, że z oczywistych względów nie da się go określić już w umowie. Nie ulega natomiast wątpliwości, że takie świadczenie jest oznaczalne, wystarczyło odjąć kurs sprzedaży od kursu kupna. Zresztą, bądźmy szczerzy – jak dużo banki zarobiły na tym spreadzie? 5k?10k? Jest to problem marginalny w porównaniu do aprecjacji CHF, na którym to już Banki solidnie zarobiły. I właśnie ten aspekt wydaje się być nie do pogodzenia z zasadami współżycia społecznego. Może właśnie dlatego Sądy bagatelizowały Pana tezę. Zapraszam do dyskusji.

    Polubienie

    Odpowiedz
    1. Krzysztof Orski Autor wpisu

      Nie wykluczam, że mogę nie mieć racji. W tym problem, że nikt mi jeszcze nie przedstawił na to argumentów. Na dyskusję jestem zawsze chętny, ale oczywiście merytoryczną. Także będę wdzięczny o wskazanie, na jakiej podstawie prawnej banki mogły obciążać kredytobiorców dodatkowymi świadczeniami z tytułu zastosowania dwóch rodzajów kursu, skoro z kredytobiorcami nie miały handlować walutą? Pozdrawiam.

      Polubienie

      Odpowiedz

Dodaj komentarz