W dniu dzisiejszym został opublikowany wyrok Sądu Najwyższego z dnia 29.10.2019r. w sprawie IV CSK 309/18 dotyczącej umowy z dawnym Bankiem BPH S.A. Wyrokiem tym uchylono wyrok Sądu Apelacyjnego w Białymstoku z 17.01.2018r. I ACa 674/17. Był to pierwszy w Polsce wyrok, w którym stwierdzono nieważność umowy o tzw. kredyt denominowany, czyli kredyt określony w umowie jako suma franków szwajcarskich, ale wypłacany w złotych (patrz: wpis nr 27). Jednocześnie był to pierwszy w Polsce wyrok sądu odwoławczego, w którym stwierdzono nieważność kredytu powiązanego z walutą szwajcarską. Sąd białostocki uznał, że ze względu na brak zastrzeżenia dla kredytobiorcy prawa do wypłaty kredytu w walucie CHF i wskazanie waluty polskiej jako jedynej waluty płatności, kredyt należy uznać za złotowy. Jednocześnie ze względu na nieokreślenie w umowie kwoty złotówek, umowę należało uznać za nieważną jako sprzeczną z prawem bankowym. Sąd Najwyższy, przełamując dotychczasowe własne orzecznictwo, przyznał złotowy charakter kredytu. Jednocześnie uznał umowę za ważną, z tym że orzekł, że ze względu na niedozwolony charakter klauzul uzależniających należności kredytobiorcy od kursu CHF, należy ją traktować jako umowę pozbawioną mechanizmu waloryzacji kursem CHF przy pozostawieniu dotychczasowych zasad oprocentowania. Ocena dokonana przez Sąd Najwyższy niewątpliwie jest bardzo korzystna dla tzw. frankowiczów. Z prawnego punktu widzenia pewne stwierdzenia i zaniechania zasługują jednak na krytykę.
Pozytywne aspekty wyroku.
Uznanie złotowego charakteru kredytu.
W dotychczasowym orzecznictwie Sąd Najwyższy odnosił się w sposób bardzo lakoniczny do problematyki umów o kredyty denominowane w walucie CHF. Niemniej odniósł się kilka razy i były to stanowiska korzystne dla banków (patrz: wpis nr 29). Sąd traktował takie umowy jako ważne umowy o kredyty udzielane w walucie CHF i nie widział żadnego problemu w tym, że wypłata kredytu mogła być dokonana wyłącznie w złotych. Miałoby to być dopuszczalne, w świetle zasady umów, uregulowanie sposobu wykonania zobowiązania banku do oddania kwoty środków pieniężnych do dyspozycji kredytobiorcy. Pomimo lakoniczności tych stanowisk, znaczna część sądów powszechnych nie miała oporów, aby je powielać w swoich uzasadnieniach. W rezultacie wiele spraw sądowych kończyło się wyrokiem korzystnym dla banku. Choć należy odnotować coraz liczniejsze wyroki, w których sądy przeciwstawiły się takiemu poglądowi uznając kredyty denominowane za złotowe, a same umowy za nieważne jako sprzeczne z prawem ze względu na nieokreślenie kwoty kredytu.
W omawianym wyroku Sąd Najwyższy odciął się od dotychczasowego własnego orzecznictwa przyznając, że kredyt denominowany ma charakter złotowy. Sąd Najwyższy oceniając umowę stwierdził, że poza samym zapisem, że kredyt jest udzielany w walucie CHF, nie ma żadnych innych śladów walutowego charakteru kredytu. W szczególności nie ma podstaw do uznania, aby bank miał oddać do dyspozycji środki w tej walucie. Przyznał, że całokształt okoliczności związanych zarówno z zawarciem, jak i realizacją umowy jednoznacznie wskazuje na złotowy charakter kredytu. Samo powiązanie zaś kredytu z walutą CHF uznał za zastrzeżenie waloryzacyjne, czyli uzależnienie wysokości złotowych świadczeń kredytobiorcy od kursu CHF.
„W analizowanej umowie zwraca uwagę to, że poza jednorazowym wskazaniem w niej franków szwajcarskich mających być walutą kredytu, więcej się o nich nie wspomina. Całe postępowanie związane z zawarciem oraz zrealizowaniem umowy ze strony kredytodawcy oraz świadczenie zapłaty kredytobiorcy stanowiące zwrot kredytu w ciągu lat obowiązywania umowy miało nastąpić w złotych. Umowa, jak podniósł Sąd w ogóle nie przewidywała możliwości oddania do dyspozycji kredytobiorcy kwoty kredytu wskazanej w umowie we frankach szwajcarskich ani też możliwości zwrotu kredytu w tej walucie. To sprawia, że podzielając pogląd znajdujący się w zaskarżonym wyroku należy uznać, iż umowa kredytu hipotecznego zawarta między stronami była umową opiewającą na walutę polską z zamieszczoną w niej klauzulą waloryzacyjną. Sformułowanie umowy w taki sposób, że w pierwszym jej merytorycznym postanowieniu (§ 2 umowy) Bank kredytujący umieścił kwotę kredytu w CHF, wobec całej pozostałej treści umowy i jej załączników jest tylko niezasługującym na ochronę kamuflażem rzeczywistych intencji tego Banku.”
Uznanie klauzul przeliczeniowych za postanowienia niedozwolone m. in. ze względu na nieuświadomienie kredytobiorcy o ryzyku kursowym i konsekwencjach ekonomicznych.
Podtrzymując ugruntowany pogląd w orzecznictwie, Sąd Najwyższy potwierdził niedozwolony charakter klauzul przeliczeniowych ze względu na arbitralne prawo kredytodawcy do ustalaniu kursów CHF/PLN. Co jednak należy podkreślić, Sąd Najwyższy na tym nie poprzestał. Przyczyna abuzywności postanowień uzależniających należności kredytowe od kursu CHF zdaniem Sądu tkwi również w nieuświadomieniu kredytobiorcy o ryzykach kursowych i konsekwencjach ekonomicznych mechanizmu uzależnienia wypłacanej kwoty kredytu i należności kredytowych od kursów CHF/PLN. Tym samym Sąd Najwyższy dostrzegł liczne orzeczenia Trybunału Sprawiedliwości UE, które zwracały uwagę, że przyczyną nieuczciwości umów o kredyty powiązane z walutą CHF jest przede wszystkim przerzucenie ryzyka kursowego na kredytobiorcę, nieświadomego tego ryzyka i wynikającego z niego konsekwencji ekonomicznych, a nie tylko sam sposób kształtowania tego ryzyka (patrz: wpisy nr 10 i 16) . Taki pogląd ułatwia sytuację procesową tych kredytobiorców, którzy uzyskali w umowie już od początku prawo do spłaty kredytu w walucie CHF. Wszak element ryzyka przez tę możliwość nie został wyeliminowany. Na Sądzie Najwyższym jednocześnie nie zrobiło wrażenia zawarte w umowie oświadczenie kredytobiorcy, że jest mu znane oraz zostało wyjaśnione ryzyko zmiany kursu waluty i jest świadomy ponoszenia przez siebie tego ryzyka. Sąd, w domyśle odwołując się do zasad doświadczenia życiowego, stwierdził że „gdyby rzeczywiście zostało należycie wyjaśnione znaczenie zmiany kursu waluty i ponoszonego ryzyka, to racjonalny kredytobiorca nie decydowałby się na kredyt powiązany z kursem waluty obcej w sposób wadliwy w perspektywie jego spłacania przez kilkadziesiąt lat, chyba żeby z okoliczności sprawy wyraźnie wynikało co innego”.
Potwierdzenie braku możliwości uzupełnienia luk po postanowieniach niedozwolonych.
Sąd Najwyższy potwierdził, że nie można uzupełniać luk po klauzulach niedozwolonych, chyba że sam konsument by na to zgodził się. Sąd zwrócił uwagę, że uznanie klauzul za niewiążące ma stanowić sankcję dla nieuczciwych przedsiębiorców. Niby to „oczywista oczywistość” w świetle orzecznictwa TSUE. Warto jednak odnotować, że do wyroku z 03.10.2019r. C-260/18 znacząca część sądów (z niektórymi składami SN włącznie) usilnie próbowała, ignorując i polskie przepisy, i prawodawstwo unijne, uzupełniać luki po klauzulach przeliczeniowych kursem średnim NBP, co oznaczałoby kontynuację umów z mechanizmem obciążającym wyłącznie kredytobiorców ryzykiem kursowym.
Wymierne korzyści ekonomiczne dla kredytobiorców.
Sąd wskazał, że na skutek niedozwolonego charakteru klauzul przeliczeniowych, umowę należy uznać za pozbawioną od początku mechanizmu uzależnienia należności kredytobiorcy od kursu CHF. Jednocześnie kredyt nadal ma być oprocentowany przy zastosowaniu stopy LIBOR dla CHF.
Takie rozwiązanie jest zdecydowanie korzystne dla kredytobiorców. Często oznaczać to będzie nawet kilkukrotną redukcję obecnego zadłużenia oraz zmniejszenie raty o ponad połowę. Nadto bank będzie musiał zwrócić dokonane nadpłaty na ratach idące w dziesiątki, a niekiedy w setki tysięcy złotych (o ile kredytobiorca nie zdecyduje się zaliczyć ich na poczet pozostałej do zwrotu kwoty kredytu). Dodatkową korzyścią dla, zapewne większości kredytobiorców, będzie brak konieczności zwrotu niemałej kwoty w trybie niezwłocznym. A tak by było w przypadku stwierdzenia nieważności umowy. „Odfrankowienie” kredytu również w sposób definitywny zamyka bankom drogę do podnoszenia roszczeń typu „wynagrodzenie za bezumowne korzystanie z kapitału”. Choć, co trzeba wyraźnie podkreślić, byłyby to roszczenia całkowicie bezpodstawne (w mojej ocenie banki podnoszą je wyłącznie w celu zastraszenia swoich klientów i zniechęcenia do składania pozwów).
Na marginesie, jeżeli ktoś chciałby dowiedzieć się ile może zyskać na opcji „odfrankowienia”, a ile na opcji nieważności umowy, zachęcam do skorzystania z kalkulatora wyliczającego orientacyjnie owe korzyści. Kalkulator jest opublikowany na stronie http://nabank.info/wp-content/uploads/2019/11/kalkulator-CHF-raty-równe.xlsx (dla kredytobiorców spłacających kredyty w ratach równych) i na stronie http://nabank.info/wp-content/uploads/2019/11/kalkulator-CHF-raty-malejące.xlsx (dla kredytobiorców spłacających kredyty w ratach malejących).
Negatywne aspekty wyroku.
Uznanie, że kwota kredytu może być określona na etapie realizacji umowy.
Sąd Najwyższy uznał, że umowy kredytu nie można uznać za nieważną ze względu na jej sprzeczność z art. 69 ust. 1 i ust. 2 pkt 2 ustawy Prawo bankowe, tj. ze względu na nieokreślenie kwoty kredytu albowiem „(…) kwotę kredytu w złotych można określić. Jest nią kwota pieniędzy, jaka została oddana w złotych do dyspozycji pozwanego w celu uiszczenia należności osobie trzeciej”. Nawet jakby mieć najjaśniej płonącą świecę, próżno by znaleźć podstawę prawną do takiej konkluzji. Art. 69 ust. 1 ustawy Prawo bankowe wyraźnie stanowi: to przez umowę kredytu bank ma zobowiązać się oddać do dyspozycji kredytobiorcy kwotę środków pieniężnych. Z kolei w art. 69 ust. 2 pkt 2 ustawodawca postawił wyraźny wymóg: to umowa ma określać kwotę kredytu. Przepisy te są więc jednoznaczne: aby umowa kredytu spełniała wymogi postawione w bezwzględnie obowiązujących przepisach prawa bankowe, to umowa ta musi wskazywać jaką kwotę środków pieniężnych bank udostępni kredytobiorcy. W tym przypadku tak nie było. Co więcej, brak mocy wiążącej klauzuli wyliczającej wypłacaną kwotę środków pieniężnych oznaczał, że umowa nawet nie określała sposobu pozwalającego wyliczyć tę kwotę wypłacanych środków.
Brak wykładni art. 69 ust. 1 ustawy Prawo bankowe.
Mimo, że Sąd Najwyższy słusznie uznał, że nie można w kontekście umowy twierdzić o jej walutowym (frankowym) charakterze, w uzasadnieniu wyroku zabrakło wykładni art. 69 ust. 1 Prawa bankowego definiującego konstrukcję umowy kredytu. A zwłaszcza zobowiązania banku do oddania do dyspozycji kredytobiorcy kwoty środków pieniężnych na czas oznaczony. Wykładnia ta jest niezbędna, aby ukrócić chaos w orzecznictwie sądowym dotyczącym kredytów powiązanych z walutą CHF. Trudno orzekać zgodnie z prawem, jeżeli nie podjęło się rzetelnej próby zgłębienie istoty umowy kredytu oraz treści praw i obowiązków na nią składających się. Mimo, że umowa kredytu jest jedną z najpopularniejszych i najważniejszych czynności prawnych w obrocie gospodarczym, nie doczekała się dotychczas ANI JEDNEJ wykładni w historii orzecznictwa sądowego. Co się „jednak odwlecze, to nie uciecze”. W złożonej przeze mnie i już przyjętej do rozpoznania skardze kasacyjnej dotyczącej tym razem niekorzystnego wyroku sądu dotyczącego, nomen omen, takiej samej umowy jak ta, która była przedmiotem oceny w omawianym wyroku, potrzeba wykładni art. 69 ust. 1 ustawy Prawo bankowe została postawiona na pierwszym miejscu.
Wnioski końcowe.
Wyrok Sądu Najwyższego jest orzeczeniem zwycięskim dla środowiska „frankowiczów” i w ogóle konsumentów. Po wygranych w sprawach o kredyty indeksowane, odnieśliśmy przełomowy sukces w sprawach o kredyty denominowane. Przede wszystkim ze względu na przyznanie złotowego charakteru kredytu, stwierdzenie braku podstaw do uzależnienia należności od kursu CHF, a także zwrócenie uwagi na kwestię braku uświadomienia konsumenta o ryzyku kursowym jako samoistnej przesłanki uznania postanowienia przerzucającego to ryzyko za niedozwolone. Łyżką dziegdziu w tej beczce miodu jest całkowicie nieuzasadnione stwierdzenie, że dla spełnienia wymogu określenia w umowie kwoty kredytu wystarczy możliwość ustalenia kwoty wypłaconych przez bank środków pieniężnych w momencie ich wypłaty.
Polska wychodzi z epoki republiki bananowej. Prawo zaczyna być stosowane wobec wielkich korporacji finansowych. Tej wojny już nie przegramy.